A ja tam mogę stwierdzić że to najgorsze wakacje w moim życiu (jedyny plus to rekolekcje).
Najpierw było sopko. Nagle moja koleżanka miała wypadek (miała stwardnienie rozsiane i nagle straciła panowanie nad rowerem. Była nieprzytomna, miała niedotlenienie mózgu, dostała krwiaka mózgu, miała trepanacje czaszki, zapadła w śpiączke, a po wszystkich badaniach lekarze stwierdzili że to już koniec. Że się nigdy nie wybudzi) i zmarła. Dzień przed wyjazdem na rekolekcje (na które ona też miała jechać). Pojechałam na pogrzeb co było mega trudne (chociaż zobaczyłam jak jej rodzina jest w tym wszystkim silna). Wróciłam znów na reko. Pojechałam do Chorwacji zaraz po powrocie z rekolekcji. Tam był pożar. Bałam się jak cholera. Miałam stres aż do końca wyjazdu. Następnie moja prababcia miała wypadek. U mnie w domu. I leży dalej w szpitalu. I jej stan jest ciągle taki sam.
Najgorsze wakacje jakie były. -.-'