W klasie nigdy nie spotkałam się ze znęcaniem się. Co jak co, ale moja klasa pod tym względem była naprawdę spoko. A mieliśmy w klasie chłopaka, który był gejem (przynajmniej tak się deklarował), interesował się modą i chodził trochę inaczej ubrany niż reszta osób.
Poza klasą to pamiętam, że często mu dokuczano. Nie wiem, czy podchodziło to pod znęcanie się, czy nie. Tak czy inaczej, zawsze było mi przykro i byłam zła na siebie, że nie opieprzyłam ich.
Nie rozumiem takich ludzi. Co im daje, to że ktoś cierpi? Dla mnie to bezsensu.