Bo czaasami warto jest obejrzeć film choćby dla jednej sceny.
Macie jakies ulubione, co zapadły Wam w pamięć?

Osobiście uwielbiam końcową scenę Siedem, ale żeby nie spoilerować, wstawie jeden charakterystyczny fragment:

Jedna z moich ulubionych scen jest z filmu '25 godzina'. Najlepiej się ją ogląda, gdy jest się wkurzonym. Ze względu, że można ją błednie odczytać, nie znając fabuły, zarysuję ją. Główny bohater (przed lustrem) jest ostatnie 24 godziny na wolności u jutro trafi do więzienia za bycie dealerem. Zaczyna podejrzewać swoją dziewczynę o doniesienie na niego. Jak łatwo się domyslić jest po prostu wkurzony na wszytskich ludzi, jednak pod koniec uświadamia sobie, że to jego wina.

no i scena tańca w The Breakfast Club